Jak unikać pułapek marketingowych i czytać etykiety żywnościowe?

Niejednokrotnie możemy usłyszeć, że czytanie informacji znajdujących się na opakowaniach produktów spożywczych, jest w stanie uchronić nas przed błędną decyzją dotyczącą zakupu tych, które trudno uznać za wartościowe. Okazuje się jednak, że nie jest to do końca prawdziwe przekonanie. Osoby zawodowo zajmujące się marketingiem zdają sobie doskonale sprawę z tego, że dziś wiele mówi się o czytaniu etykiet. Potrafią więc umieszczać na nich informacje, które mogą nas wprowadzić w błąd. Jak nie dać się oszukać?

Co nam mówi etykieta?

Robiąc zakupy w sklepie Spar wyrabiamy w sobie nawyk czytania etykiet produktów spożywczych. Nie zawsze jednak wiemy, jak to robić. Dobrze jest więc pamiętać o tym, że skład konkretnego produktu nie może być przedstawiany w sposób przypadkowy. Te składniki, których jest najwięcej, muszą pojawić się na samym początku. Dlaczego ta wiedza może być ważna? Można się o tym przekonać analizując choćby składy mieszanek przypraw. Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że jednym z ich składników może być sól. Jeśli jednak jest ona wymieniona na pierwszym miejscu, można mieć wątpliwości, co do tego, czy mamy w ręku rzeczywiście wartościowy produkt.
Inną pułapką marketingową, w którą można wpaść nawet pomimo tego, że czyta się etykiety jest ta, która odnosi się do informacji na temat kaloryczności produktu. Producenci żywności doskonale wiedzą, że podawanie jej stanowi ich obowiązek. Często fałszują jednak obraz podając kaloryczność dla 100 gramów lub 100 mililitrów produktu, choć jego porcja jest znacznie większa. Można ulec więc mylnemu wrażeniu, że produkt jest znacznie zdrowszy niż ma to miejsce w rzeczywistości.

Nazwa nie zawsze zgodna z prawdą

Obowiązek podawania składu produktów spożywczych jest zwykle przestrzegany. Pamiętając o kilku marketingowych trikach można więc kupować mądrze. Warto jednak pamiętać, że inne informacje na opakowaniu mogą nie być już serwowane w ten sam, rzetelny sposób. To, że produkt nie zawiera cukru, nie oznacza przecież, że nie ma w jego składzie innych substancji odpowiadających za jego słodki smak. Często są to substancje wcale nie mniej niebezpieczne niż wspomniany cukier. Nie inaczej jest z zapewnieniami, że produkt zawiera kwasy omega-3. Bardzo często ze składu wynika, że choć jest to prawda, te zdrowe kwasy tłuszczowe występują w rzeczywistości w śladowych ilościach.

Niebezpieczne produkty „light”

Mówiąc o popularnych sztuczkach stosowanych przez osoby zawodowo zajmujące się marketingiem, nie możemy zapominać również o popularnym określeniu „light”. Sugeruje ono produkty niskotłuszczowe, a tym samym – atrakcyjne dla osób starających się dbać o linię. Niestety, choć produkty te mają często o połowę mniej tłuszczu niż klasyczne rozwiązania „pełnotłuszczowe”, zawierają również zdecydowanie więcej cukru niż one. Trudno liczyć więc na zgrabną sylwetkę, gdy spożywa się je regularnie, a i nasze zdrowie może na tym dość poważnie ucierpieć.